Zapisz na liście zakupowej
Stwórz nową listę zakupową

Midcentury Memories: THE ANONYMOUS PROJECT

2021-10-19
Midcentury Memories: THE ANONYMOUS PROJECT

Wyobraźcie sobie, że kupujecie w ciemno pudełko starych fotografii. Otwieracie je i wyskakuje wam świat bez smutku, pełen kolorów i radości z samego istnienia. Nie podzielilibyście się nim z innymi ludźmi?

O Vivian Maier słyszał prawie każdy. Za życia znana była jako zwykła, no może nieco ekscentryczna, niania. Jej znajomi wiedzieli, że robi jakieś zdjęcia. Nikt jednak nie zdawał sobie sprawy, jak wielką jest artystką, bo to odkryto dopiero po śmierci. Doszło do tego właściwie przypadkowo. Wylicytowano pozostawione przez nią w schowku rzeczy. A wśród nich były jej przepiękne fotografie. 

Trudno powiedzieć, jak wiele takich Vivian pozostało anonimowych. Część z nich od zapomnienia postanowił ocalić brytyjski filmowiec Lee Shulman. Wszystko zaczęło się, kiedy na Ebay-u kupił w ciemno pudełko starych slajdów. - Kiedy je zobaczyłem, niemal spadłem z krzesła - wspominał później. Tak zaczęła się jego przygoda z amatorską fotografią. Do dziś zebrał około 800 tysięcy takich zdjęć. Część z nich możemy zobaczyć w książce "Midcentury Memories. The Anonymous Project". 

Najwięcej zdjęć z tego albumu powstało w latach 50. ubiegłego wieku w Stanach Zjednoczonych. To wtedy ogromną popularność zyskały ogólnodostępne, kolorowe aparaty Kodaka. Używało się ich do robienia zdjęć, niemal jak dziś telefonów komórkowych. Miały dwie ogromne zalety - dobrze odwzorowywały rzeczywistość i były nasycone kolorami.

I taki jest też ten album. To afirmacja zwykłego, prostego życia. Barwnego, pełnego ciepła. Autor projektu tłumaczy, że te amatorskie fotografie od profesjonalnych odróżnia przede wszystkim bliskość emocjonalna fotografa z fotografowanym. Bo zdjęcia aparatami Kodaka robiło się zazwyczaj podczas uroczystości rodzinnych, spacerów z bliskimi, żeby zachować pamiątki z miłych, wspólnie spędzonych chwil.

Dlatego przeglądając ten album wkraczamy w nostalgiczny świat bez smutku, pełen humoru i radości z samego istnienia. I choć może nikt nie znajdzie tu drugiej Vivian Maier, a autorzy na zawsze pozostaną anonimowi, to i tak warto po niego sięgnąć. Chociażby dla przypomnienia sobie, że życie składa się nie tylko z cieni, ale może przede wszystkim -  blasków. 

 

Piotr Kalisz

Tekst pierwotnie ukazał się w numerze 03/2020 magazynu Digital Camera Polska.

Pokaż więcej wpisów z Październik 2021

Polecane

pixel